czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 2


                                                    Rozdział 2

- Jak to ją widziałeś? – powiedział Nick, a w jego głosie można było usłyszeć to że mi nie wierzy.
- Dziś na światłach – powiedziałem, od rocznicy wypadku minęły już trzy tygodnie, bardzo dziwne trzy tygodnie. Gdzie się nie spojrzę widzę lub słyszę ją. Na przykład dziś na ulicy.
Jechałem, a światła jak na złość zmieniły się na kolor czerwony. I nie miały zamiaru zmienić swojej barwy na zieleń. Spojrzałem przez szybę, a w samochodzie obok ujrzałem blond dziewczynę która tak jak ja spoglądała wściekle na światła. Przekręciła głowę, a ja zamarłem. Ujrzałem te same oczy policzki, usta.. całą ją. Posłała mi uśmiech i ruszyła odjeżdżając szybko. Dopiero gdy zniknęła dostrzegłem że barwa światłe się zmieniła. Pojechałem tam gdzie ona, ale już jej nie znalazłem.
To nie pierwszy raz, często słyszę znany mi głos. I jak głupi szukam igły w stogu siana. Na początku myślałem że to wyobraźnia, ale czy gdyby to był wytwór mojej wyobraźni to by nie ustał kiedy tego chcę.
- Joe ty po prostu tęsknisz – powiedział Nick klepiąc mnie pokrzepiająco po plecach.
- Ale to nie jest wytwór mojej wyobraźni Nick, nie chcę jej codziennie widywać na ulicy to męczące dla mojego serca. – powiedziałem kładąc głowę w moje ręce i kręcąc nią z bezradności.
- A może on oszalał – usłyszałem moją bratową, podniosłem głowę obdarzając ją nienawistnym spojrzeniem – Przepraszam.
- Musimy ci znaleźć nową dziewczynę – powiedział Kevin, a ja spojrzałem na niego pytającym spojrzeniem – Szybciej otrząśniesz się śmiercią Emily.
- Oszalałeś, minął dopiero rok, nie mam głowy na żadne romanse – powiedziałem, albo powinienem powiedzieć warknąłem.
- Przepraszam, chciałem tylko pomóc – powiedział zakrywając się dłońmi w gest obrony.
- Zakochałem się w tobie Emily – powiedziałem podchodząc do dziewczyny która spoglądała na mnie, po tych słowach jej wyraz jej twarzy zmienił się, a jej usta wygięły się w nieme Co?
- Kocham cię Emily Jonson – powiedziałem i wpiłem się w jej malinowe usta, Emily podniosła rękę do góry i wplątała ją w moje włosy. Całowaliśmy się namiętnie, do czasu kiedy oderwałem się od niej i zadyszany spojrzałem w jej oczy.
- Ja ciebie też Joe – powiedziała z uśmiechem.
- Przepraszam – powiedział Kevin budząc mnie z moich wspomnień
- Nie masz za co, może i masz rację, zapomniałbym ale moje serce dalej by krwawiło – powiedziałem i zakryłem twarz w dłonie.
- Naprawdę ją widziałeś? – zapytał, wiedziałem że mi nie wierzy po jego stylu patrzenia i mówienia do mnie.
- Wiem że mi nie wierzysz, ale tak – powiedziałem – możesz mnie uznać za szaleńca, ale to było tak samo dziwne dla mnie jak i dla ciebie – dokończyłem.
- Sam nie wiem co o tym myśleć, Joe, tęsknisz za nią twoja wyobraźnia wariuje, musisz się uspokoić – powiedział, a ja zacisnąłem pięści.
- Tylko że ja nad tym nie panuję ! – krzyknąłem, a on jedynie wyszedł zostawiając mnie samego w pokoju.  Złapałem za mojego laptopa i włączyłem go. Zjechałem myszką na napis Zdjęcia i zacząłem oglądać nasze zdjęcia. Nadszedł moment kiedy miałem ochotę rzucić laptop o ścianę i rozpłakać się jak dziecko. Ale gdy doszedłem do zdjęć z pogrzebu dostrzegłem dziwny biały cień z boku fotografii. Przyjrzałem się mu i dostrzegłem że wygląda on jak postać.
Przetarłem oczy i szybko wyłączyłem urządzenie w obawie że naprawdę wariuję.
                                                     ***
- Musisz w końcu się ujawnić – powiedział Mike siadając obok mnie na skale.
- Wiem, ale nie potrafię – powiedziałam i zakryłam twarz w dłoniach.
- Opowiem ci coś co od dawna chciałaś wiedzieć – powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona – pamiętasz od zawsze chciałaś poznać moją przeszłość?
 - Tak – kiwnęłam twierdząco głową
- Kiedyś też miałem bliskich. Byłem człowiekiem – spojrzałam na niego ze zdziwieniem – Tak my przewodnicy też kiedyś byliśmy ludźmi, tak samo jak ty znalazłem się nie w tym miejscu o nieodpowiedniej godzinie. Miałem żonę i synka Chrisa, a kiesy dostałem 2 szansę za długo zwlekałem i zostałem przewodnikiem.
- Ochh – powiedziałam i spojrzałam na niego smutno.
- Oni są piosenkarzami, mam super pomysł – powiedział do mnie z chytrym uśmieszkiem.
- Ja? O nie ja nie umiem śpiewać – powiedziałam i skrzyżowałam dłonie w geście obrony.
- Ta, wmawiaj sobie – prychnął.
- Mam takie małe pytanie: po co ty tu ze mną jesteś, to moje zadanie – powiedziałam spoglądając na niego z pytaniem w oczach.
- By ci pomóc – powiedział – już na twoim pogrzebie byłem przy twojej trumnie.
- To, to wiem – powiedziałam
- Więc jutro zaczynamy się do pracy – powiedział, a ja westchnęłam
- Tak jest mamo – zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie gniewnym spojrzeniem. – No co? 
                                               ***
- Gala Ten Choice Awards już za 2 miesiące !! – usłyszałem głos dobiegający z telewizora i prychnąłem, od roku odliczają do tej gali jakby nie było innego tematu.
- Znów o tej gali – jęknęła moja bratowa siadając obok niej, a za nią moi bracia.
- Już menadżer o tym mniej gada niż oni – jęknął Nick
- Masz rację – przyznałem rację mojemu dość irytującemu bratu co jest bardzo rzadkie, gdyż on rzadko ma rację. 

3 komentarze:

  1. Super rozdział <3 pamiętaj że jak szybko skończysz to Ewa naśle na Ciebie pingwiny z Madagaskaru
    PS: pośpiesz się z nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow.. :o kocham już ten blog, trafiłam tu prze last hopei nie mogę przestać czytać! <3 tęskniłam za Twoją twórczością jak Cię nie było :D Świetnyyyy <3 Nie mogę się doczekać na NN! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że Joe poradzi sobie ze śmiercią Emily. Przynajmniej ona może mu jakoś pomoże. Trochę dziwi mnie zachowanie rodziny Jonasa, bo w końcu powinni go wspierać w tych trudnych chwilach , a oni zastanawiają się jak znaleźć mu dziewczynę i uważają go za wariata. Chcą po prostu żeby zapomniał o Emily :( To smutne... Jestem strasznie ciekawa co dalej wykombinujesz:) Strasznie podoba mi się rozdział:) Czekam na kolejny...

    OdpowiedzUsuń