Rozdział 2
- Jak to ją widziałeś? – powiedział Nick, a w jego
głosie można było usłyszeć to że mi nie wierzy.
- Dziś na światłach – powiedziałem, od rocznicy
wypadku minęły już trzy tygodnie, bardzo dziwne trzy tygodnie. Gdzie się nie spojrzę
widzę lub słyszę ją. Na przykład dziś na ulicy.
Jechałem,
a światła jak na złość zmieniły się na kolor czerwony. I nie miały zamiaru
zmienić swojej barwy na zieleń. Spojrzałem przez szybę, a w samochodzie obok
ujrzałem blond dziewczynę która tak jak ja spoglądała wściekle na światła.
Przekręciła głowę, a ja zamarłem. Ujrzałem te same oczy policzki, usta.. całą
ją. Posłała mi uśmiech i ruszyła odjeżdżając szybko. Dopiero gdy zniknęła
dostrzegłem że barwa światłe się zmieniła. Pojechałem tam gdzie ona, ale już
jej nie znalazłem.
To nie pierwszy raz, często słyszę znany mi głos. I
jak głupi szukam igły w stogu siana. Na początku myślałem że to wyobraźnia, ale
czy gdyby to był wytwór mojej wyobraźni to by nie ustał kiedy tego chcę.
- Joe ty po prostu tęsknisz – powiedział Nick
klepiąc mnie pokrzepiająco po plecach.
- Ale to nie jest wytwór mojej wyobraźni Nick, nie
chcę jej codziennie widywać na ulicy to męczące dla mojego serca. –
powiedziałem kładąc głowę w moje ręce i kręcąc nią z bezradności.
- A może on oszalał – usłyszałem moją bratową,
podniosłem głowę obdarzając ją nienawistnym spojrzeniem – Przepraszam.
- Musimy ci znaleźć nową dziewczynę – powiedział Kevin,
a ja spojrzałem na niego pytającym spojrzeniem – Szybciej otrząśniesz się
śmiercią Emily.
- Oszalałeś, minął dopiero rok, nie mam głowy na
żadne romanse – powiedziałem, albo powinienem powiedzieć warknąłem.
- Przepraszam, chciałem tylko pomóc – powiedział zakrywając
się dłońmi w gest obrony.
-
Zakochałem się w tobie Emily – powiedziałem podchodząc do dziewczyny która spoglądała
na mnie, po tych słowach jej wyraz jej twarzy zmienił się, a jej usta wygięły
się w nieme Co?
-
Kocham cię Emily Jonson – powiedziałem i wpiłem się w jej malinowe usta, Emily
podniosła rękę do góry i wplątała ją w moje włosy. Całowaliśmy się namiętnie,
do czasu kiedy oderwałem się od niej i zadyszany spojrzałem w jej oczy.
-
Ja ciebie też Joe – powiedziała z uśmiechem.
- Przepraszam – powiedział Kevin budząc mnie z moich
wspomnień
- Nie masz za co, może i masz rację, zapomniałbym
ale moje serce dalej by krwawiło – powiedziałem i zakryłem twarz w dłonie.
- Naprawdę ją widziałeś? – zapytał, wiedziałem że mi
nie wierzy po jego stylu patrzenia i mówienia do mnie.
- Wiem że mi nie wierzysz, ale tak – powiedziałem –
możesz mnie uznać za szaleńca, ale to było tak samo dziwne dla mnie jak i dla
ciebie – dokończyłem.
- Sam nie wiem co o tym myśleć, Joe, tęsknisz za nią
twoja wyobraźnia wariuje, musisz się uspokoić – powiedział, a ja zacisnąłem
pięści.
- Tylko że ja nad tym nie panuję ! – krzyknąłem, a
on jedynie wyszedł zostawiając mnie samego w pokoju. Złapałem za mojego laptopa i włączyłem go.
Zjechałem myszką na napis Zdjęcia i zacząłem oglądać nasze zdjęcia. Nadszedł
moment kiedy miałem ochotę rzucić laptop o ścianę i rozpłakać się jak dziecko.
Ale gdy doszedłem do zdjęć z pogrzebu dostrzegłem dziwny biały cień z boku fotografii.
Przyjrzałem się mu i dostrzegłem że wygląda on jak postać.
Przetarłem oczy i szybko wyłączyłem urządzenie w
obawie że naprawdę wariuję.
***
- Musisz w końcu się ujawnić – powiedział Mike siadając
obok mnie na skale.
- Wiem, ale nie potrafię – powiedziałam i zakryłam
twarz w dłoniach.
- Opowiem ci coś co od dawna chciałaś wiedzieć –
powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona – pamiętasz od zawsze chciałaś
poznać moją przeszłość?
- Tak –
kiwnęłam twierdząco głową
- Kiedyś też miałem bliskich. Byłem człowiekiem –
spojrzałam na niego ze zdziwieniem – Tak my przewodnicy też kiedyś byliśmy ludźmi,
tak samo jak ty znalazłem się nie w tym miejscu o nieodpowiedniej godzinie. Miałem
żonę i synka Chrisa, a kiesy dostałem 2 szansę za długo zwlekałem i zostałem przewodnikiem.
- Ochh – powiedziałam i spojrzałam na niego smutno.
- Oni są piosenkarzami, mam super pomysł –
powiedział do mnie z chytrym uśmieszkiem.
- Ja? O nie ja nie umiem śpiewać – powiedziałam i
skrzyżowałam dłonie w geście obrony.
- Ta, wmawiaj sobie – prychnął.
- Mam takie małe pytanie: po co ty tu ze mną jesteś,
to moje zadanie – powiedziałam spoglądając na niego z pytaniem w oczach.
- By ci pomóc – powiedział – już na twoim pogrzebie
byłem przy twojej trumnie.
- To, to wiem – powiedziałam
- Więc jutro zaczynamy się do pracy – powiedział, a
ja westchnęłam
- Tak jest mamo – zaśmiałam się, a on spojrzał na
mnie gniewnym spojrzeniem. – No co?
***
- Gala Ten Choice Awards już za 2 miesiące !! –
usłyszałem głos dobiegający z telewizora i prychnąłem, od roku odliczają do tej
gali jakby nie było innego tematu.
- Znów o tej gali – jęknęła moja bratowa siadając
obok niej, a za nią moi bracia.
- Już menadżer o tym mniej gada niż oni – jęknął Nick
- Masz rację – przyznałem rację mojemu dość irytującemu
bratu co jest bardzo rzadkie, gdyż on rzadko ma rację.
Super rozdział <3 pamiętaj że jak szybko skończysz to Ewa naśle na Ciebie pingwiny z Madagaskaru
OdpowiedzUsuńPS: pośpiesz się z nn ;*
Wow.. :o kocham już ten blog, trafiłam tu prze last hopei nie mogę przestać czytać! <3 tęskniłam za Twoją twórczością jak Cię nie było :D Świetnyyyy <3 Nie mogę się doczekać na NN! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Joe poradzi sobie ze śmiercią Emily. Przynajmniej ona może mu jakoś pomoże. Trochę dziwi mnie zachowanie rodziny Jonasa, bo w końcu powinni go wspierać w tych trudnych chwilach , a oni zastanawiają się jak znaleźć mu dziewczynę i uważają go za wariata. Chcą po prostu żeby zapomniał o Emily :( To smutne... Jestem strasznie ciekawa co dalej wykombinujesz:) Strasznie podoba mi się rozdział:) Czekam na kolejny...
OdpowiedzUsuń